Hej hej!
Wkraczamy w październik, więc przyszedł czas na comiesięcznych ulubieńców. Dzisiaj nie będzie wybitnie kosmetycznie, za to pojawi się parę randomowych rzeczy.
Jaki był wrzesień?
Udany. Zorganizowałam sobie życie w bullet journalu. Spóźniłam się do szkoły tylko dwa razy. Odkryłam przepis na pastę z soczewicy. Znalazłam multum zajebistych piosenek. Zaczęłam regularnie chodzić na pilates. Doprowadziłam swoją cerę do względnie dobrego stanu. Wciąż nie narobiłam sobie zaległości.
A jeżeli ciekawi was, co zasłużyło sobie na miano ulubieńca w ubiegłym miesiącu, zapraszam dalej!
Jeżeli jesteście na bieżąco z wpisami na ajce, to na pewno widzieliście już ten o zestawie pędzli syntetycznych z GlamBrush (klik klik). Wszystkie bardzo polubiłam, ale na szczególną uwagę zasługują SS1 (duży pędzel do pudru), SS3 (czyli mój faworyt - mała, zbita kuleczka nadająca się do wszystkiego), SS4 (języczkowy pędzel, do którego początkowo nie byłam przekonana, ale super sprawdza się np. do pudrowania obszaru pod oczami czy wokół nosa oraz do rozświetlacza) oraz SS9 (ścięty, precyzyjny pędzelek, przy pomocy którego codziennie wypełniam brwi).
W ubiegłym miesiącu starałam się dbać o dłonie i skórki. W utrzymaniu ich dobrego stanu wspierał mnie krem do rąk z Avonu - Intensive Relief Hand Treatment. Jest mocno tłusty, więc w ciągu dnia służy mi jego najmniejsza ilość, za to na noc kremuję dłonie dość grubą warstwą i rezultaty są naprawdę zauważalne.
Po ostatnim ściągnięciu (*zdrapaniu) hybryd postanowiłam zrobić sobie od nich małą przerwę i przerzucić się na odżywki, olejki i klasyczne lakiery. Dzięki bazie pod lakier z Avonu emalia trzyma mi się na nich nawet do 4-5 dni, co jest sporym osiągnięciem na moich pazurach. Klasyczne lakiery potrafią schodzić z nich nawet na drugi dzień i tak jak do tej pory nie wierzyłam w skuteczność tego typu produktów, tak teraz każdy manikiur zaczynam właśnie od tej buteleczki.
Poza tym na miano ulubieńca jedzeniowego zasługują wafle kukurydziane oregano & chia z GoodFood, bo ich połączenie z jakimkolwiek serkiem kanapkowym to istna poezja. Taka przekąska towarzyszyła mi we wrześniu bardzo często i wam też ją polecam.
W tym miesiącu, tak samo jak w poprzednim, mam dla was też garść muzycznych ulubieńców. "Quick Musical Doodles" od Two Feet odkryłam na jakiejś składance Chillout na Spotify'u i przepadłam, bo utwór jest przekozacki. Podobnie znalazłam utwór "Drowning" (Mick Jenkins feat. BADBADNOTGOOD) i "Toronto Plaza Hotel" J-Soul. Taco Hemingway złapał mnie na album "Wosk" ("515", "Szczerze", "Wosk"), a Banks wypuszczonym niedawno "The Altar" (CAŁA. PŁYTA.). Odkryty przypadkiem zespół Kaleo teraz towarzyszy mi codziennie i nie mogę się ich nasłuchać ("Broken Bones", "Way Down We Go" - WERSJA LIVE ♥, "Glass House"). Nie chcę wymieniać tu zbyt wielu piosenek i artystów, bo zrobi się z tego tasiemiec, jakiego jeszcze u mnie nie było.
Na dziś to już wszystko! Mam nadzieję, że dzisiejszy wpis przypadł wam do gustu. Jak zwykle zapraszam was do komentowania; piszcie o swoich ulubieńcach i koniecznie polećcie mi swoje ulubione ostatnio piosenki.
Love you,
K.

WYBITNIE KOSMETYCZNIE <33 Słuchałam wczoraj tej nowej płyty Banks i jest cudowna!
OdpowiedzUsuńZapętlam ostatnio i rodzina ma już jej stanowczo dosyć NO ALE SZTOOOOS
UsuńNajbardziej zaciekawiła mnie paletka czekoladka, od dawna ją widzę, jednak nie miałam jeszcze okazji jej przetestować, może kiedyś się to zmieni :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto, tym bardziej, że jakość przewyższa cenę :)
Usuń