Hej hej!
W ostatnim czasie absolutną furorę robią płynne, matowe pomadki. Na rynku pojawiają się niezliczone ilości, formuły i kolory różnych producentów w praktycznie każdym przedziale cenowym. Dołączyła do nich marka Golden Rose, która wypuściła swoje, mocno już popularne, Longstay Liquid Matte Lipstick. Spośród wszystkich kolorów, najwięcej sensacji spowodowała ta o numerze 10, czyli "szaro bury trupi fioletowawo brudny blady" odcień. Byłam jej bardzo ciekawa i w zeszłym tygodniu dołączyła do moich makijażowych zbiorów, a dziś przychodzę do was z jej recenzją. Zapraszam!
Pomadka w płynie gwarantuje perfekcyjne, pełne pokrycie ust matowym
kolorem przez wiele godzin, bez uczucia przesuszenia i lepkości.
Lekka formuła wzbogacona w witaminę E i olej z awokado sprawia, że usta stają się niezwykle nawilżone i gładkie.
Elastyczny aplikator i kremowa konsystencja zapewniają wygodne rozprowadzanie produktu.
Po aplikacji należy odczekać chwilę, aby uniknąć rozmazania.
Produkt łatwo można zmyć przy pomocy dwufazowego płynu do demakijażu.
(źródło: goldenrose.pl)
To pierwszy mój produkt tego typu i, jeśli mam być szczera, na pewno nie ostatni. W przyszłości na pewno skuszę się na inne marki (LA Splash? Colourpop? Milani?), jednak na razie pozostanę przy tych z GR i wkrótce zaopatrzę się w kolejne odcienie. Dlaczego? Już wam mówię.
Jest to w tym momencie najtrwalsza pomadka w mojej kolekcji. Niestraszne jej picie, jedzenie (o ile nie jest tłuste), gadanie i normalne funkcjonowanie. Ładnie, gładko się rozprowadza, nie tworzy brzydkich farfocli na złączeniu warg, ma bardzo dobrą pigmentację, a aplikator pozwala na bezproblemowe rozprowadzenie produktu na ustach. Co do koloru - moim zdaniem jest przekozacki, mega mi się podoba i wydaje mi się, że całkiem nienajgorzej na mnie wygląda. Wymaga odpowiedniej oprawy, bo solo może wyglądać niekoniecznie ciekawie, ale odcień sam w sobie jest niezwykle oryginalny i ostatnio gości na moich ustach bardzo często. Moje usta z natury nie są idealnie gładkie, mam na nich sporo załamań i zmarszczek, więc z bliska pomadka je podkreśla, natomiast nie wygląda to źle i nie zwracam na to większej uwagi. Nie czuję dyskomfortu związanego z nadmiernym wysuszeniem, gdy mam ją na sobie, co mile mnie zaskoczyło. Przy pierwszej aplikacji od razu zwróciłam uwagę na lepkość, która towarzyszy noszeniu tej pomadki. Dla niektórych może być trochę wkurzająca, dla mnie jednak ta cecha to plus - nie lubię uczucia "nagości" ust, bo od razu wydają się być spierzchnięte, a ta lepkość (naprawdę niewielka) pozostawia warstwę, która zachowuje się jak swojaki filtr, który ani nie nawilża, ani nie wysusza, a pozostawia ust samych sobie. Kosztuje 19,90 zł, co przy wszystkich wspomnianych zaletach jest bardzo uczciwą ceną. Na ten moment nie mam do tej pomadki żadnych zastrzeżeń i serdecznie wam ją polecam!
Koniecznie napiszcie o swoich doświadczeniach z płynnymi pomadkami i opowiedzcie o swoich ostatnich pomadkowych odkryciach. A jeżeli mieliście styczność z tym produktem, to wyraźcie swoją opinię na jego temat!
Love you,
K.
No przepiękny jest ten kolor! Ja póki co czekam na listopad bo wtedy kredka w kolorze 08 hahaha <3
OdpowiedzUsuń