12 stycznia 2017

denko VI

Hej hej!

Dzisiaj mam dla Was garść zużytych ostatnio produktów, z których tylko kilka pojawiało się dotychczas na blogu. Wśród zdenkowanych kosmetyków sporo mam nowości, z którymi zetknęłam się po raz pierwszy. Jeżeli ciekawi Was, co ostatnio wyczerpałam i jakie były moje odczucia, zapraszam do dalszej części posta!



W tej odsłonie znów przeważa pielęgnacja, ale znalazło się i parę rzeczy z kolorówki. Zaczniemy od liczniejszej grupy, czyli właśnie produktów pielęgnacyjnych.


RITUALS ZENSATION FOAMING SHOWER GEL SENSATION - po dość długim pobycie w łazienkowej szafce w końcu przyszedł czas na ten produkt. Formuła jest nietypowa, bo przy nakładaniu na ciało tworzy zbitą, bardzo gęstą i kremową pianę. Ładnie pachnie, a przez niewielką ilość potrzebną do jednorazowej aplikacji wydaje się nie mieć końca. Pianka starczyła mi na długo i z przyjemnością jej używałam. Po prysznicu skóra była miękka i nie odczuwałam dyskomfortu ani ściągnięcia. Aktualnie w użyciu jest drugi wariant zapachowy i odczucia nie różnią się od tej wersji.

SWEET SNUGGLES BODY SCRUB - peeling do ciała no-name z Rossmanna, który wylądował u mnie pod choinką. Szczerze mówiąc, cieszę się, że szybko się skończył, bo nie był wybitny. Zapach był bardzo sztuczny, może nie nieprzyjemny, ale tym samym nie wybitny. Sama formuła nie ściera zbyt skutecznie; taki średniak. Krzywdy nie zrobił, ale na pewno sama się na niego nie skuszę.

EVREE OLEJEK DO CIAŁA MULTIOILS BOMB - bardzo przyjemny produkt, który widocznie poprawił nawilżenie skóry. Wspominałam o nim w ulubieńcach (tu), ale parę dni po publikacji posta zorientowałam się, że skłamałam mówiąc o braku rozstępów; znalazłam kilka na biodrach. Olejek nie w żaden sposób na nie nie wpłynął (może był stosowany zbyt krótko?), ale ogólny stan naskórka przeszedł sporą zmianę. Teraz skusiłam się na inną wersję, ale chyba jednak wolę ten.

GARNIER PŁYN MICELARNY DO SKÓRY NORMALNEJ I MIESZANEJ - kolejna zużyta butelka. Jest to mój święty graal i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez tej butelki z zielonym korkiem. 


ALTERRA POMADKA RUMIANKOWA - rzecz z pogranicza pielęgnacji i makijażu, czyli pomadka ochronna z rumiankiem. Jedna z moich ulubionych, bo w parze z niską ceną idzie porządne opakowanie i oczywiście świetna zawartość. Zużyłam już kilka takich sztyftów i choć chwilowo przerzuciłam się na coś innego, to na pewno do niej wrócę.

L'OREAL VOLUME MILLION LASHES SO COUTURE - uwielbiany przez wielu tusz do rzęs. Tuż po otwarciu nie należy do moich ulubionych, ale po czasie daje piękny efekt rozdzielonych, nieco pogrubionych, ale przede wszystkim wydłużonych rzęs. Nie jest tak trwały, jak niektórzy twierdzą, ale nie osypuje się i nie kruszy w ciągu dnia. Bardzo lubię jego szczoteczkę!

WIBO GROWING LASHES - ten tusz należy już do drogeryjnych klasyków. Mam na niego fazy i czasami zdarza mi się do niego wrócić, i choć nie należy do ścisłej czołówki moich ulubieńców, plasuje się dość wysoko. Jest tani, ma całkiem fajną szczoteczkę (choć wolę tę w VML) i bardziej pogrubia aniżeli wydłuża. Przyjemniaczek.


Na dziś to już wszystko. Powiem Wam szczerze, że kiedyś nie byłam największą fanką denka, a teraz jest to jeden z moich ulubionych rodzajów wpisów. Kobieta zmienną jest. Dajcie znać, czy mieliście do czynienia z którymś z powyższych produktów oraz co o nich myślicie. Poza tym możecie mi polecić jakieś dobre tusze, bo wciąż szukam tego jedynego. Do szybkiego napisania!

Love you,
K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za Twój komentarz! ♡

jeśli masz do mnie pytanie, zadaj je pod najnowszym wpisem :)