Hej hej!
W zeszłym tygodniu przyszło do mnie zamówienie ze sklepu internetowego NYXa. Nie umiem stwierdzić skąd, ale dostałam ogromnej fazy na tę markę i koniecznie chciałam przetestować pomadki Lip Lingerie. Pewnie za dużo instagrama. Tak czy inaczej, skorzystałam z promocji -50% na drugi produkt będącej akcją na dzień kobiet i od momentu wizyty kuriera testuję to, co do mnie przyszło. Jeżeli ciekawi Was, co zamówiłam i jakie na razie wyrobiłam sobie o tym opinie, zapraszam dalej!
Do mojej pomadkowej kolekcji dołączyły trzy kolory Lip Lingerie i jeden z serii Soft Matte Lip Cream. Zacznę od samotnego SMLP. Wybrałam odcień Cannes, czyli dość żywy, ceglasty kolor. Nadaje się jednak na spokojnie do codziennego noszenia. Po internetowych swatchach spodziewałam się czegoś nieco jaśniejszego, jednak mimo wszystko bardzo dobrze mi się go nosi i w ostatnim tygodniu kilkukrotnie lądował na ustach. Formuła jest bardzo przyjemna, kremowa, wręcz "piankowa". Ma nienaganną pigmentację i wygodny aplikator. W odczuciu na ustach przypomina mi kredki z Golden Rose. Oba produkty zachowują się podobnie - są bardzo komfortowe i początkowo nie w pełni matowe i odbijają się np. na szklance, lecz z czasem nieco zasychają i praktycznie nie zostawiają śladów. W regularnej cenie za Soft Matte zapłacimy 29 zł. Nie wykluczam poszerzenia kolekcji, jednak podobieństwa ze wspomnianymi kredkami z GR sprawiają, że prędzej sięgnę po te drugie, bo mimo wszystko są ponad dwa razy tańsze.
Przechodząc do liczniejszej gromadki. Skusiłam się na odcienie Embellishment, Honeymoon
oraz Teddy. Należą do grupy ciemniejszych i nieco nietypowych barw z
całej gamy. Embellishment to fioletowawy, nieco "trupi" kolor.
Porównując go z popularną płynną szminką z Golden Rose (nr 10), wychodzi
znacznie ciemniej i bardziej wrzosowo. Honeymoon jest nietypowym, bo
nieco oliwkowym brązem z szarawą nutą. Teddy z kolei to prawdziwy brąz
na ciepłej, rudawej bazie. Bardzo lubię nietypowe kolory produktów do
ust i dobrze się w nich czuję, co wywołuje westchnienia i przewroty
oczami mojej Rodzicielki. Ta formuła pozostawia jednak trochę do życzenia. Do pełnej pigmentacji nie wystarcza cienka warstwa, a nałożone w większej ilości nieładnie się grudują na linii łączenia ust i w kącikach. W dodatku nie są to najtrwalsze płynne pomadki. Porównując (znowu) do GR, tańsza opcja wygrywa. Do poprawki są nawet po niewielkim posiłku (ścierają się i nieładnie łuszczą nawet przy pokrojonym w ósemki jabłku czy waflach ryżowych). Muszę jeszcze nad nimi popracować. Dużo osób narzeka na sztywny, niewygodny aplikator. Mi akurat przypadł do gustu. Kolory co prawda są piękne, ale regularne 34 złote to zbyt wygórowana cena. Za jakiś czas zrobię aktualizację i powiem Wam, czy znalazłam na nie sposób. Do tego czasu jednak raczej je Wam odradzam.
To już wszystko na dziś. Koniecznie dajcie znać, czy znacie te pomadki i jakie macie o nich zdanie! Poza tym liczę na Wasze szminkowe rekomendacje - jacy są Wasi ulubieńcy i od jakich produktów trzymać się z daleka :D. Za piękne zdjęcia i ujęcia zza kulis swatchowania dziękuję Agnieszce ♥. Tymczasem zmykam i do szybkiego napisania!
Love you,
K.
Hmmm spodziewałam się raczej efektu "wow", a tu nie dość, że brak tego "wow" to jeszcze pojawiło się rozczarowanie, szkoda, liczyłam na coś więcej od nyxa, z drugiej strony nie oceniajmy marki po jej pomadkach, może jeszcze nie raz czymś zaskoczy ! Czekam na więcej recenzji produktów tej firmy C: x
OdpowiedzUsuńTroszkę boli ilość kasy wydanej na coś co nie do końca mnie satysfakcjonuje 💔. I tak zrobię z lingerie użytek, ale na pewno nie będą to moje ulubione go-to pomadki.
Usuń