16 grudnia 2016

denko V (pielęgnacja)

Hej hej!

Dzisiaj mam dla was wpis o wykończonych do cna produktach. Tak, jak wspominałam w poprzednich odsłonach, stawiam na częstsze i krótsze denka, a nie na sporadyczne tasiemce. Dzięki temu lepiej pamiętam, jak zużyte rzeczy mi się sprawdzały, a sam post jest dużo łatwiejszy w odbiorze. Bez zbędnego przedłużania, zapraszam was na pielęgnacyjne denko z jednym tylko makijażowym rodzynkiem!




Jeżeli chodzi o produkty do włosów, to końca dobiegła butelka szamponu Nivea Balanced & Fresh Care oraz maska masło kakaowe Ziai. Z pierwszym nie miałam dotychczas do czynienia, ale całkiem się polubiliśmy, nie podrażnił mi skóry głowy, jednak nie zauważyłam specjalnego wpływu na przetłuszczanie się włosów. Z natury są dość cienkie i podatne na obciążenie, więc w specyfikach przeznaczonych do ich pielęgnacji szukam odbicia od nasady, lekkości i puszystości. Tu było ok, ale dupy nie urwało. Z drugim natomiast niegdyś się nie rozstawałam i wróciłam do niego w te wakacje. Maska nałożona raz w tygodniu przed myciem wyraźnie zmiękcza, wygładza i odżywia włosy, są miłe w dotyku i przepięknie pachną. Mimo wszystko nie nakładałam jej ze zbyt dużą częstotliwością, bo jest naprawdę bogata, przez co może oferować przyklap.


Następna dwójka to dobrze sprawdzone produkty. Zielony płyn micelarny Garnier do skóry normalnej i mieszanej doskonale radzi sobie ze zmywaniem mojego codziennego makijażu wieczorem, a puder Stay Matte Rimmel z jego porannym wykańczaniem. Aktualnie przestawiłam się na mocniej matujący ryżowy puder sypki, bo szukałam urozmaicenia po n-tym opakowaniu SM. Swoją drogą zakończył on żywot dość tragicznie, po spadł z parapetu i roztrzaskał się doszczętnie. Oba powyższe produkty bardzo lubię i regularnie do nich wracam.


Na sam koniec zostawiłam dwa buble. Po pierwsze, precyzyjne plastry z woskiem Veet - nie robią na mojej twarzy nic. Zbierają może pojedyncze włoski, ale naprawdę niewiele i jedynie mocno podrażniają delikatne okolice. Jedyne, co jest w nich fajnego, to chusteczki z olejkiem. Po drugie, zabieg kolagenowy z algami morskimi i ogórkiem Beauty Face. Wygrałam tę maskę w rozdaniu i cieszę się, że nie wydałam na nią swoich pieniędzy. Płat jest żelowy, gruby i nierozciągliwy, przez co nie byłam w stanie odpowiednio ułożyć go sobie na twarzy - zachodził mi albo na oczy, albo na usta. Samo uczucie przy noszeniu było całkiem spoko, choć nie można podczas tego zabiegu nic robić. Niektóre maski pozwalają na chociażby swobodne siedzenie przed komputerem, a tu musiałam pół godziny przeleżeć. Nie spodobał mi się zbytnio zapach - bardzo trudno mi go opisać i pewnie wiąże się z algami. Nie byłoby źle, gdybym zobaczyła jakieś rezultaty, ale skóra po chwilowym uczuciu nawilżenia i wygładzenia wróciła do normy i nie różniła się od stanu, jaki reprezentowała przed zabawą z tym produktem. Jestem na nie.


Z dzisiejszego denka to już wszystko! Koniecznie piszcie, czy mieliście styczność ze wspomnianymi kosmetykami oraz jakie były wasze wrażenia. Poza tym możecie wspomnieć o wykończonych ostatnio produktach. A ja wracam do was już wkrótce z dawno temu obiecanym wpisem o hybrydach. Do szybkiego napisania!

Love you,
K.

3 komentarze:

  1. "Bez zbędnego przedłużania, zapraszam was na pielęgnacyjnych ulubieńców z jednym tylko makijażowym rodzynkiem!"
    Chyba masz błąd bo chodzi o denko a nie ulubieńców:(. Chyba, że tak miało być to wtedy przepraszam.

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za Twój komentarz! ♡

jeśli masz do mnie pytanie, zadaj je pod najnowszym wpisem :)