25 kwietnia 2018

SLEEK Ultra Mattes V1 Brights, czyli papuzia paleta

Hej hej!


Dzisiaj mam dla Was wpis, do którego zdjęcia zrobiłam już pół roku temu (!), ale nigdy nie trafił na łamy bloga. Jak widzicie po tytule, będzie o bardzo kolorowej palecie spod szyldu Sleek'a. Będziecie mieli również okazję zobaczyć progress w moich makijażach, bo pokażę Wam swoje prace z ostatnich sześciu miesięcy z wykorzystaniem cieni z tej właśnie paletki. Wszystkie są robione telefonem i ściągnięte z instagrama, więc na dużych monitorach jakość pewnie nie będzie powalająca, za co z góry Was przepraszam. Bez zbędnego gadania przechodzę już jednak do trzech groszy, które mam do powiedzenia na temat paletki Ultra Mattes Brights. Zapraszam!






Jeśli chodzi o parametry techniczne, to sprawa prezentuje się następująco: za około 45 zł dostajemy bardzo zgrabną, matową kasetkę 12 cieni w intensywnych kolorach z nutą kilku pasteli. Pigmentacja? Mocno zależna od konkretnego odcienia. Do moich osobistych ulubieńców należą: obie zielenie, oba intensywne róże (które swoją drogą prezentują się w zasadzie identycznie i umieszczenie dwóch takich kolorów w palecie mija się wg mnie z celem...), fiolet, pomarańcz, żółć oraz biel. Niebieskości są niestety bardzo kapryśne i ostatnio wychodziłam z siebie, próbując równomiernie nałożyć ten ciemniejszy na powiekę, bo tworzyły się plama na plamie. Błękit jest bardzo delikatny i nadaje się do ewentualnego blendowania granic, natomiast sam średnio sobie radzi. Pastelowy róż wraz z szarością niestety nie dają większego efektu na powiece i nie pamiętam, bym kiedykolwiek użyła ich w jakimś makijażu. 

Na dobrą sprawę sprawdza mi się więc 3/4 tej palety, co w mojej opinii jest całkiem dobrym wynikiem. Szczególnie patrząc na to, jak często ta bardziej udana część idzie w ruch.

Czy polecam Wam te cienie? Zależy od tego, jakie macie wymagania. Przed zakupem tej palety, w swojej kolekcji miałam tylko typowo dzienne odcienie w czekoladce Makeup Revolution oraz kolory w błyszczącej odsłonie w Eyes Like Angels. Dzięki Sleekowi zaopatrzyłam się w całą kupę matów, które towarzyszą mi praktycznie w każdym barwnym makijażu. Jeśli zatem czujecie, że macie podobne braki, myślę że to całkiem spoko opcja. Na pewno nie jest niezastąpiona, ale na pewno warto się nią zainteresować, jeśli aktualnie szukacie czegoś, co pozwoli Wam na zrobienie pawiego oka.

Niżej możecie zapoznać się z moją kolorową twórczością, w której wykorzystywałam m.in. tę paletę.









Na dziś to już wszystko! Koniecznie dajcie znać, czy mieliście styczność z cieniami Sleek'a i co o nich myślicie. Wiem tylko tyle, że mają równie wielu fanów, co przeciwników. Ponadto podzielcie się ze mną info o swojej aktualnie ulubionej palecie. A tymczasem do szybkiego napisania!

Love you,
K.


P.S. W tym poście z racji dużej ilości zdjęć mogą pojawiać się dziwne przerwy i spacje, nad którymi nigdy nie mogę zapanować, a na które zawsze niemiłosiernie się wściekam. Jeśli macie na to jakiegoś haka, to koniecznie napiszcie!

3 komentarze:

  1. Ten ostatni zielony mejkap to taki sztoooos! Wgl wszystkie sa super i az miło sie patrzy jakie robisz postępy 😍. PS: czy to ja znalazlam ta cudowna paletke?🤔 czy to nie to

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana ❤️ I tak, to Twoja zasługa że w ogóle ją mam 😘 Także KOCHANI CZYTELNICY, to dzięki mojej A. powstał ten post!

      Usuń
  2. Makijaże świetne :D Ale mam pytanko odnośnie starszego posta "ulubione klasyczne lakiery nie-hybrydowe", w którym mowa była o lakierze rimmel salon pro 402 urban purple. Kolor jest boski i chciałam zapytać, czy trafiłaś na taki zbliżony kolor w lakierach hybrydowych? Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za Twój komentarz! ♡

jeśli masz do mnie pytanie, zadaj je pod najnowszym wpisem :)