18 kwietnia 2016

promocje -49% w rossmannie - na co warto zwrócić uwagę?

Hej hej!

Witam Was po nieco dłuższej przerwie. Pozwólcie jednak, że nie będę się nad tym rozwodzić i usprawiedliwiać się natłokiem pracy w szkole, bo chcieć to móc i poza szkolną gonitwą dopadło mnie blogowe lenistwo. Jednakże wróciłam, jestem i dzisiaj znowu będzie o zakupach - tym razem o zbliżającej się wielkimi krokami kolejnej odsłonie promocji -49% na kolorówkę w drogeriach Rossmann. 

Szybka ściągawka z terminów:
  • 20.04 - makijaż twarzy - pudry, bronzery, podkłady, róże, korektory
  • 26.04 - makijaż oczu - cienie, kredki, tusze
  • 4.05 - makijaż ust i lakiery do paznokci

Jeżeli macie ochotę dowiedzieć się, na co w tym roku planuję wydać swoje oszczędności, zapraszam do czytania dalej!

Na zbliżających się obniżkach mam zamiar skupić się na uzupełnianiu zapasów lub zaopatrzenia się w sprawdzone produkty, których z pewnych lub innych powodów już w zbiorach nie posiadam. W większości przypadków nawet regularna cena nie jest zbyt wysoka, więc mój portfel bardzo się z tego faktu cieszy. Jeszcze parę lat temu, kiedy promocja -49% miała swój początek, pamiętam te dziko rzucające się do regałów tłumy, które bez opamiętania brały wszystko, co popadnie, "no bo przecież jest o połowę taniej". Mam wrażenie, że czas zrobił swoje i świadomość konsumencka jest dużo wyższa, a klientki (nie bez powodu mówię "klientki", bo jeszcze nie widziałam faceta wybierającego między dwoma "przecież tak odmiennymi kolorami różu") nie idą na ilość, a na jakość. Moja lista jest czysto poglądowa, a jeżeli faktycznie zaopatrzę się we wszystkie pozycje, będę wielce zdziwiona. Tak czy inaczej, bez dłuższego pisania, zacznę zgłębiać mą wishlistę.

Pod numerami 1 i 2 czają się lakiery - Eveline miniMAX, konkretnie w odcieniu 958, czyli czarny/grafitowy z drobinkami i biały Rimmel z serii 60s w odcieniu White Hot Love. Ten pierwszy urzekł mnie już ostatnio, lecz mając gdzieś z tyłu głowy zbliżające się obniżki, powstrzymałam się od zakupu, ale już wkrótce będzie mój. Ten drugi zaś to mój ulubiony biały - znów, drobinkowy, dzięki czemu biel nie jest korektorowa i płaska, a bardzo błyszcząca. Nie mam zarzutów co do trwałości ani czasu schnięcia, natomiast dość szybko mi zgluciał (najpewniej w wyniku dość intensywnego użytkowania).

3 wciąż związana jest z paznokciami - nie jestem pewna, czy ten produkt również będzie objęty promocją, natomiast naczytałam się o nim tyle, że rozważam kupno i w regularnej cenie. Mowa o preparacie do usuwania skórek Sally Hansen. Nie mam w tym momencie zbyt wiele do napisania, ale po wypróbowaniu dam wam znać!

4 i 5 skrywają tusze do rzęs - oba zielone, oba z silikonowymi szczoteczkami, pięknie rozdzielającymi rzęsy i idealnie współpracujące z moimi oczami. Pierwszy z nich to Eveline Big Volume Lash natural bio formula, drugi zaś to tanioszek z Wibo, czyli kultowy Growing Lashes. Szczerze mówiąc, wątpię, by którykolwiek z nich pozytywnie działał na rzęsy na dłuższą metę, jednak mi osobiście wystarczy efekt, który dają mi za dnia :).

6 to znów coś do rzęs (i znów Eveline) - odżywka/serum/baza pod tusz 3w1. Nigdy nie stosowałam niczego w tym rodzaju, a że ostatnio coś mi się porobiło z rzęsami, chcę dać im małego kopa, chociażby używając serum przeznaczonego do tych okolic. Nie wiem, czy jestem gotowa wydać >60zł na profesjonalne specyfiki, więc na razie zobaczę, co da mi to maleństwo.

7 to chyba najważniejszy dla mnie punkt zakupowy i w przypadku nieosiągnięcia celu, będzie mi bardzo smutno. Mowa o podkładzie Bourjois Healthy Mix w kolorze 51 Light Vanilla. Z tego, co udało mi się ustalić, to mój idealny kolor, a o jego zaletach w paru słowach opowiedziałam Wam o nim w tym poście. 

8, 9 i 10 to produkty do makijażu ust. Dwie pierwsze to pomadki w kredce - Rimmel Colour Rush (nie mam jeszcze wybranego konkretnego koloru) i Lovely Color Wear Long Lasting Lipstick (tu odcień już wstępnie znalazłam - muszę tylko sprawdzić, czy nr 4 faktycznie będzie mi pasował). Nic nie jest jednak przesądzone, szukam po prostu nudziakowej, codziennej szminki, nieco ciemniejszej niż mój naturalny kolor ust i w ciepłym odcieniu. Dziesiątka z kolei to (chyba) nowość w szafie Wibo - bezbarwna konturówka do ust. Myślę, że taki wynalazek mi się przyda, jako że (niestety) wiele pomadek ma na moich ustach tendencję do rozlewania się poza ich kontur, włażąc w te mikrozmarszczki/linie wokół ust.

Na dziś to wszystko, mam nadzieję, że zainteresowało Was to, co miałam do powiedzenia i oczywiście jak zawsze zachęcam do komentowania; macie jakieś plany zakupowe? Może któryś z punktów znajduje się również na Waszej liście? A może odwrotnie, chcielibyście coś odradzić? Piszcie!

Love you,
K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za Twój komentarz! ♡

jeśli masz do mnie pytanie, zadaj je pod najnowszym wpisem :)