Hej hej!
Dziś przedstawię Wam jeden z bardziej znanych i rozpoznawalnych produktów amerykańskiej marki Maybelline. Mowa oczywiście o cieniach Color Tattoo. W swoich makijażowych zbiorach mam 4 sztuki (20 Turquoise Forever, 35 On and On Bronze, 40 Permanent Taupe, 60 Timeless Black) i niestety na ten moment na tym muszę zakończyć, bo na polskim rynku brakuje wieeeelu przepięknych kolorów dostępnych chociażby w Wielkiej Brytanii, czyli nie tak daleko! </3 Tak czy inaczej, mimo ubogiej gamy kolorystycznej, cienie wciąż są warte uwagi. Przede wszystkim są bardzo trwałe, proste i szybkie w użyciu oraz wielofunkcyjne. Oprócz standardowych cieni mogą służyć za bazę pod inne, sypkie bądź prasowane produkty, eyeliner czy cień do brwi (mówię tu oczywiście o Permanent Taupe). Cena wydaje się wysoka, ale w wbrew pozorom małym słoiczku kryje się bardzo wydajny produkt, który starcza na lata (nie przesadzam!). Przyjrzyjmy się bliżej kolorom, które posiadam. Pod koniec powiem Wam jeszcze o moim patencie na bad eyeshadow days. ;)
Od lewej u góry:
PERMANENT TAUPE - ulubieniec wielu kobiet przy uzupełnianiu brwi (i ja także się do nich zaliczam). Używam go codziennie, wypełniając głównie początek i sam koniec moich brwi, używając ściętego pędzelka za kilka złotych ze strony kosmetykizameryki (i sprawdza się super!).
TIMELESS BLACK - najnowszy nabytek, kupiony na obniżce 49% w rossmannie. Kru-czo-czar-ny, trwały, matowy, kremowy, masełkowaty, cudowny. Głównie do kresek, bo takich ciężkich smoky eyes nie noszę ;)
TURQUOISE FOREVER - do kresek lub akcentu kolorycznego na dolnej powiece. Nazwałabym go najtrudniejszym z całej czwórki, ale wypracowałam na niego sposób, o czym za moment niżej. Kolor jest przepiękny, pełen srebrnych drobinek (ale nie brokatu) nadających blask. Bardzo ładnie podkreśla kolor brązowej tęczówki.
ON AND ON BRONZE - przybrudzone złoto, brązowawozłotawy cień, któy robi w zasadzie cały makijaź. Świetnie wygląda już solo, ale można go zestawić z czym tylko dusza zapragnie. Ostatnio łączę go na dolnej powiece z ciemnym brązem na górnej przy linii rzęs. CUDO ♥
A teraz mały trik na dni, kiedy Wasza współpraca z Color Tattoo pozostawia wiele do życzenia - u mnie to Turquoise Forever najczęściej bzikuje, zbijając się w płatki zamiast tworzyć gładką kreskę. Otóż wtedy biorę kilka kropel Duraline z Inglota i wkraplam wprost do słoiczka, po czym pędzelkiem lekko je mieszam i wtedy nakładam. Tworzy się idealnie gładkie masełko, wprost stworzone do aplikacji. Przez ostatnie kilka tygodni uzupełniałam tak brwi (wydaje mi się, że wtedy naturalniej wygląda), robiłam tak kreski czarnym i niebieskim. Na brwi wystarczy jedna kropelka Duraline, na kreski ze dwie. Polecam serdecznie ten sposób, jeżeli niekoniecznie się z tymi cieniami lubicie!
To tyle. Może niedługo dodam jakiś makijaż, kto wie? Mam nowy telefon i jaram się jakością jego aparatu, więc niewykluczone, że nie będę już wykradać aparatu od brata :D. (którym to w przypływie natchnienia zrobiłam zdjęcia do powyższych gifów; co myślicie?)
Macie, lubicie? Piszcie koniecznie!
Love you,
K.


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
dziękuję za Twój komentarz! ♡
jeśli masz do mnie pytanie, zadaj je pod najnowszym wpisem :)