31 sierpnia 2017

ulubieńcy sierpnia

Hej hej!

Jako, że sierpień dobiega końca, mam dla Was ulubieńców tego miesiąca. Produktów dużo nie będzie, ale za to przygotowałam całą kupę muzycznych linków. Ostatnimi czasy zrobił się z tego temat przewodni - kosmetyków mało, ale muzyki dużo. Patrząc na to, ile godzin dziennie spędzam na spotify i na youtube, trudno się dziwić ilości muzycznych inspiracji. Bez zbędnego przedłużania witam z powrotem i zapraszam na ulubieńców!




Zacznę od makijażu i od paru nowości. 

Mój dotychczasowy puder, który sięgnął jakiś czas temu dna, zastąpił puder ryżowy z Wibo. Czym zasłużył sobie na tytuł ulubieńca? Przede wszystkim tym, jak wygładza cerę i tym, jak długo trzyma mat. Cera mocno daje mi się ostatnio we znaki i poza wysypem raczy mnie również wzmożoną produkcją sebum. Dzięki temu pudrowi nie wyglądam aż tak źle, jak mogłabym przy użyciu innego produktu. 

Od wielu tygodni w 90% procentach makijaży na rzęsach ląduje Maybelline Lash Sensational. Lubię go za spektakularny efekt bez sklejania i naprawdę fajną, choć trochę nietypowo wyglądającą silikonową szczoteczkę. Bardziej pogrubia niż wydłuża, ale jednocześnie dobrze rozczesuje włoski, dzięki czemu nie wyglądają jak owadzie nóżki. Już rozumiem, skąd wziął się na niego taki hype.

O mojej miłości do pomadek Golden Rose dobrze wiecie, o ile tylko jesteście z ajką na bieżąco. Uwielbiam ich matowe kredki i płynne szminki (o czym mogliście się przekonać w tym wpisie, zobaczycie w nim też swatche posiadanych wówczas kolorów - od tamtego czasu kolekcja się rozrosła). Tym razem wspomnę o tej drugiej kategorii. Nowy dla mnie i jednocześnie dość świeży w ofercie kolor 14 to turbointensywna, żarówiasta, nieco pomarańczowawa i wręcz neonowa czerwień. Formuła wydaje się nieco różnić w zależności od koloru, z przewagą dla tego odcienia. Nosi się wspaniale, jest mega trwała, a na ustach prezentuje się naprawdę oszałamiająco. Nie podoba się mojej babci, a Rodzicielka też nie jest zbyt entuzjastycznie nastawiona do takiego makijażu, ale co tam!


Na paznokciach najpierw królował lakier z Golden Rose z serii Express Dry w odcieniu 05. Sam lakier jest naprawdę przyzwoity, choć ten egzemplarz jest już nieco stary i nieco smuży przy aplikacji. Faworytem za to został jego kolor. Ma idealny podton, który dobrze współgra z kolorem mojej skóry i na pazurach prezentuje się pięknie. Udało mi się znaleźć praktycznie idealny odpowiednik z NeoNail, o którym niedługo więcej.

Drugi kolor to już hybryda, do której zawsze wracam latem, czyli Blue Tide z NeoNail. Nie wiem dlaczego, ale to właśnie w wakacje nabieram ochoty na ten odcień. Piękny błękit, nie zbyt rozbielony ani za ciemny bardzo ładnie wygląda na pazurach i miło mi się go nosi. Po kolejnej przerwie znowu zaczynam nosić hybrydy i chyba już poznałam przyczynę ich słabej trwałości na mojej płytce. Gdy tylko się upewnię, czy mam rację, na pewno Wam powiem!

  

Jeśli chodzi o randomowych ulubieńców, to warto wspomnieć o tomiku Rupi Kaur "mleko i miód". Wiersze są krótkie i pozbawione ozdobników, a jednocześnie trafiają w sedno. To słodko-gorzka opowieść o kobiecym życiu, miłości, rozczarowaniu, bólu i odnajdywaniu siebie. Na pewno będę wracać do tej lektury.


Żeby zamknąć wpis, zostawię Was jeszcze z paroma muzycznymi inspiracjami. Bez wstydu przyznaję, że ostatnio wróciłam do piosenek z bajek Disneya i słucham ich przy codziennym makijażu, przy ogarnianiu bujo, przy sprzątaniu, przy gotowaniu - jednym słowem, ciągle. Jeśli chodzi o Halsey to ją uwielbiam, a na dole macie najbardziej męczone ostatnio klipy. Ponadto polecam Wam Hold Me Down z albumu Spotify Sessions (Live From Spotify NYC), którego z wiadomych powodów na YT nie znajdziecie. Od czasu ostatnich ulubieńców stopniowo zapoznawałam się z twórczością Quebo. Na samym końcu macie utwory różnych wykonawców podłapane tu i ówdzie. Polecam Wam w zasadzie całą działalność J2, którą poznałam właśnie dzięki epic coverowi "Umbrella". Z kolei podlinkowane "do re mi" wolę w oryginalnej wersji bez Gucci Mane'a, ale jakiś czas temu została usunięta z youtube.

DISNEY





HALSEY






QUEBONAFIDE






RANDOM








Tasiemiec dobiegł końca! Jak zawsze, zachęcam Was do podzielenia się swoimi odkryciami, zarówno kosmetycznymi, jak i - ofc - muzycznymi. Z mojej strony to tyle, teraz czas na Was! Do szybkiego napisania.

Love you,
K.

2 komentarze:

  1. Ten tusz jest sztosem potwierdzam! A jeśli chodzi o ten puder z wibo to dla mnie po dłuższym stosowaniu ten mat jest chyba aż za mocny. Zawsze musze spryskać czymś jeszcze twarz bo inaczej wyglądam jakbym obsypała się mąką:((
    + teraz słucham jeszcze raz Halsey & Imagine Dragons i jest SUPER

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami to wolę być zbyt matowa i nadrobić rozświetlaczem niż świecić się jak wiadomo co wiadomo komu hahaha

      Usuń

dziękuję za Twój komentarz! ♡

jeśli masz do mnie pytanie, zadaj je pod najnowszym wpisem :)