16 sierpnia 2014

school makeup

Hej hej!
W związku z tym, że początek roku szkolnego zbliża się nieubłaganie (omg czemu:( ), już niedługo wszyscy będą się starać wyglądać jak najlepiej. Szczególnie przy zmianie szkoły, jak w naszym przypadku. Będziemy się starać zrobić jak najlepsze wrażenie na nowych kolegach i koleżankach. Tak więc dzisiejszy post dotyczy tego, jak przy minimalnym wysiłku wyglądać jak najlepiej. Ostatnio zauważyłam, że pomimo szuflady pełnej kosmetyków, używam w porywach połowy, a podczas takiego "szkolnego" makijażu, gdzie staram się zakryć niedoskonałości, podkreślić oczy i w 5 minut wyjść, ich zakres jeszcze bardziej się zwęża. Przechodząc do meritum - dziś pokażę wam, jakich produktów najczęściej używam i które tworzą nam podstawę do dalszego zbierania kolekcji.
Zdjęcia dzisiaj udało mi się w końcu zrobić aparatem, ale on nie ogarnia światła, więc niektóre z nich wyszły jaśniejsze, a inne ciemniejsze. Musicie mi to wybaczyć. :)

W moim przypadku najważniejszą rzeczą jest przykrycie moich (niestety dość licznych w ostatnim czasie) niedoskonałości. Używam do tego małego, języczkowego pędzelka (btw przeznaczony jest on do oczu, szukajcie wielofunkcyjnych zastosowań!) i kamuflażu z catrice. Mój jest w odcieniu 002 Light beige i idealnie mi pasuje. Mam go od połowy lutego i zużycie jest znikome, więc jest bardzo opłacalny, tym bardziej że kosztuje 10-15 zł.
Jeżeli wasza cera nie potrzebuje krycia - pomińcie ten krok. Im mniej tapety, tym dla niej lepiej  :)


Żeby cerę dodatkowo zmatowić (co jest dla mnie równie ważne, jak przykrywanie niespodzianek) używam pudru z manhattanu, o którym miałam okazję mówić już w tym poście. Według producenta kolor to NATURAL 1, ale (przynajmniej w swoim przypadku) nie widzę żadnego krycia.


Następne będą brwi - coś, co zaczęłam doceniać dopiero w tym roku. Wyregulowane, delikatnie podkreślone (broń boże zbyt ciemne/grube, dziewczyny, proszę!) dodają uroku i sprawiają, że cała twarz wygląda lepiej. Do niedawna używałam do tego brązowej kredki z miss sporty, teraz testuję kultowy już color tattoo w kolorze 40 - permanent taupe od maybelline. I powiem wam, że szykuje się ulubieniec roku.


Na koniec tuszujemy rzęsy ulubionym tuszem i możemy wychodzić. Niegdyś malowałam rzęsy codziennie, ale pod koniec roku szkolnego porzuciłam ten zwyczaj i przez (prawie) całe wakacje nie tuszuję rzęs. Ani nie nakładam tapety. Straszę au naturel. :D Maskarami, które cenię najbardziej i często używam, są pump up booster od miss sporty (fioletowa, nie pomarańczowa - ta druga nabiera straaasznie dużo tuszu i trzeba wycierać szczoteczkę o chusteczkę - wiem, bo mam), growing lashes od wibo i the colossal volum' express od maybelline. Wszystkie pięknie rozczesują rzęsy, nie robią pajęczych nóżek ani nie pozostawiają grudek.


Jeżeli czujemy się super fancy, możemy pomalować oczy cieniem (polecam te w kremie - trzymają się i nic ich nie ruszy, np. wcześniej wspomniany color tattoo, w moim przypadku jest to kolor 35 - on and on bronze) lub zrobić sobie kreskę. Moim ukochanym od paru lat jest ten z wibo. Kruczoczarny, z wygodnym pędzelkiem, trzymający się naprawdę dobrze i śmiesznie tani. Czego chcieć więcej?



To samo dotyczy ust - zazwyczaj trzymam w torbie/kieszeni wazelinę poziomkową flos-leku, która ratuje moje suche wargi (szczególnie od kiedy mam aparat :( ), a kiedy chcę być supercool, używam błyszczyka ub pomadki wibo eliksir, która nawilża usta, a kolor, który na nich sobie fundujemy, zjada się równomiernie. Jak na razie zafundowałam sobie te o numerkach 03 (fuksja) i 09 (śliwka/wiśnia) Takie intensywne kolory najlepiej nakładać oszczędnie i wklepać palcem, by widać było tylko mgiełkę koloru, która nie będzie zbytnio rzucać się w oczy. Ukochanym przeze mnie błyszczykiem jest ten z manhattanu (kupiony online) w kolorze 530, który pachnie melonem i ma przecudny, koraloworóżowy kolor. W mojej kolekcji mam także absolutnie nudziakowy błyszczyk lip sensation z wibo, którego na nowo odkrywam.


I to by było na tyle. Malujecie się do szkoły, czy preferujecie naturalny look? Według mnie trzeba znaleźć złoty środek - odrobina makijażu, by upiększyć siebie, a nie stworzyć siebie na nowo.
Jutro rano wyjeżdżam rano i aż do niedzieli mnie nie ma, więc bardzo liczę na A, która z kolei dołącza do mnie we wtorek. Po naszych tripach możecie liczyć na przypływ zdjęć i dobrej energii = wielu wpisów.

Love you,
K

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za Twój komentarz! ♡

jeśli masz do mnie pytanie, zadaj je pod najnowszym wpisem :)